Strefa 51 – czy to prawda? Wiarygodność Boba Lazara

Bob Lazar uczynił Strefę 51 najbardziej znaną tajną bazą na świecie. Trafiła do Indiany Jonesa, Kodu Leonarda da Vinci i Dnia Niepodległości. Na jej cześć powstawały zespoły rockowe, bary, a nawet firma z fajerwerkami i gra wideo. Historia Lazara przetrwała przez 32 lata. Nawet pomimo jawnej wrogości ze strony środowisk naukowych, niektórych mediów i ufologów.

Pierwszy wywiad Lazara

Pierwszy wywiad z Bobem Lazarem został wyemitowany w maju 1989 roku. Używał pseudonimu Dennis i nie pokazywał swojej twarzy. Miał pracować w bazie S4, głównym obiekcie Strefy 51. Według jego zeznań w sąsiedztwie wyschniętego jeziora Papoose zbudowano 9 hangarów lotniczych. Wbudowane w pustynne skały, były naturalnie zamaskowane na tle pustynnego krajobrazu.

Czy Bob Lazar mówi prawdę
Jezioro Groom i Papoose

Wewnątrz hangarów miało znajdować się 9 latających spodków obcego pochodzenia. On sam, wraz z grupą naukowców, miał zajmować się inżynierią odwrotną. Rozkładali spodki na części, żeby dowiedzieć się jak działają. Jeszcze w listopadzie tego samego roku w KLAS-TV wyemitowano program „UFO: The Best Evidence”. Bob Lazar wziął w nim udział, występując już pod swoim nazwiskiem i ujawniając swój wizerunek.

To wtedy ekipy telewizyjne, dziennikarze tabloidowi i autobusy wycieczkowe zaczęły gremialnie zjeżdżać się na pustynię. Wszyscy za wszelką cenę chcieli zobaczyć tajną bazę wojskową, która miała znajdować się na południe od jeziora Groom, w Strefie 51.

Niejednoznaczna osobowość Roberta Lazara

„Nie zajmuję się branżą UFO” – powtarza w wywiadach Bob Lazar. „Próbuję prowadzić biznes naukowy. Kiedy ktoś mówi, że nie wierzy w moją historię mówię: świetnie, bo to utrudnia mi życie.”

„Bob nie zadałby sobie trudu, by wymyślić historię, kłamać ludzi, a potem utrwalać to kłamstwo” – mówi jego bliski przyjaciel Gene Huff, rzeczoznawca majątkowy z Las Vegas. „Jest zajęty robieniem rzeczy naukowych w Bob Lazar World.” Czy rzeczywiście?

Dlaczego zatem w swoich mediach społecznościowych Robert Lazar skupia swoje wysiłki na sprzedaży wszystkiego, co związane ze Strefą 51? Włącznie z wydrukami szkiców statków, które opatrzone własnoręcznym podpisem wyceniane są obecnie na 89 dolarów? Czy powinniśmy wierzyć, że mimo jego najlepszych starań ucieczka od zarabiania na temacie UFO była niemożliwa?

Bob Lazar wydaje się być mało prawdopodobną osobą, by wprowadzać ją do tak delikatnego programu. To gość, który lubi karabiny maszynowe i wyposaża pojazdy w napędy odrzutowe. Tworzył spektakularne fajerwerki, wywieszał flagę z czaszką i skrzyżowanymi kośćmi nad swoim domem. To człowiek, który na początku medialnego szumu rozważał założenie domu publicznego.

Gdzie studiował Bob Lazar

Co z tym dyplomem?

Deklarowane przez Lazara stopnie naukowe z fizyki i elektroniki, zdobyte na MIT i Caltech, nie zostały nigdy potwierdzone. Lazar, poproszony o wymienienie nazwisk przykładowych wykładowców odpowiada: „Bill Duxler będzie pamiętał mnie z wydziału fizyki w Caltech”. Stanton Friedman, fizyk i ufolog, został poproszony, by przyjrzeć się zarówno samemu Lazarowi, jak i jego twierdzeniom.

„Zlokalizowałem doktora Duxlera” – mówi Friedman. „Jest profesorem w gimnazjum, ale nigdy nie uczył w Caltech. Lazar był zapisany na jeden z jego kursów w czasie, gdy miał studiować na MIT.” Co więcej, Stanton Friedman dotarł do wyników Lazara ze szkoły średniej. Plasował się w trzeciej dolnej części z wynikiem 261 na 369 punktów. „Nie ma opcji, żeby z takim wynikiem dostał się na MIT czy Caltech.”

Joe Rogan miał jednak dowiedzieć się od samego Lazara, że jego edukacja w MIT była wynikiem pracy rządowym projekcie. Miał zostać tam wysłany, by dokształcić się w danym obszarze. Cała edukacja miała być niedokumentowana, bo sam eksperyment, w którym uczestniczył był pod jakimś względem straszny.

Gdzie pracował Robert Lazar
Los Alamos National Lab

Doświadczenie zawodowe Boba Lazara

Przed S4 miał pracować jako fizyk przy tajnych projektach w Los Alamos National Lab w Nowym Meksyku. Na podtwierdzenie tych zeznań, dziennikarzom udało się dotrzeć do laboratoryjnej książki telefonicznej, która zawierała jego nazwisko. W jednym z artykułów z pierwszej strony gazety Los Alamos wyraźnie nazwano go fizykiem laboratoryjnym.

Zatrudnienie Boba Lazara w laboratorium początkowo potwierdzała także firma headhuntingowa. Później jednak zaprzeczała, jakoby ​​kiedykolwiek udostępniała jakąkolwiek dokumentację. W późniejszym czasie o pomoc poproszono kongresmena Jima Bilbray’a z Nevady. Jego biuro dotarło jednak wyłącznie do informacji, że dane Boba Lazara są zastrzeżone przez kilka różnych agencji.

Pracując w Los Alamos przy akceleratorze cząstek, Robert Lazar miał poznać fizyka Edwarda Tellera. Ten z kolei miał polecić go w firmie EG&G, która zajmowała się zatrudnianiem pracowników do Strefy 51. Bob mówił o tym, że pracownicy byli przywożeni do bazy nieoznakowanymi samolotami i przesadzani do autobusów z zaciemnionymi szybami. Tą część historii potwierdza Kapitan David E. Fruehauf, były pilot SR-71 Blackbird i tajnych lini Janet Airlines z Vegas do Strefy 51.

Bob Lazar i Strefa 51

Strefa 51 od wewnątrz

Bob Lazar wspominał, że był przesłuchiwany przez mężczyznę, prawdopodobnie z FBI, w ramach sprawdzania jego poświadczenia bezpieczeństwa. Mike Thigpen okazał się być prawdziwą osobą, zajmującą się weryfikacją osób zatrudnionych do pracy na byłym poligonie testowym. Tą część zeznań Lazara można zatem uznać za prawdziwą.

Choć nigdzie wcześniej nie było żadnych wzmianek o miejscu zwanym S4, biuro spraw publicznych w Nellis potwierdziło, że istnieje. To miejsce w którym Siły Powietrzne „testowały określony sprzęt”. Kluczową informacją, jaką posiadał Lazar, była lokalizacja i harmonogram lotów próbnych latającego spodka. Lazar zabierał tam swoich znajomych, żeby mogli na własne oczy zobaczyć jak statek wznosi się i wykonuje manewry w powietrzu.

Sprawdź także: Oficjalny raport Pentagonu. Nie jesteśmy sami?

Potencjalne wejścia do hangarów w Strefie 51 udostępnione przez użytkownika Google Earth

Otoczka tajemniczości czy zwykła koloryzacja?

Bob Lazar przeszedł test wariografem bez stwierdzonej próby oszustwa. Niedługo po badaniu w biurze policjanta, Terrego Tavernetti, który przeprowadzał test, zgłoszono włamanie. Testy Roberta Lazara zostały wykradzione. Dziwne sytuacje miały miejsce także podczas gromadzenia zeznań osób postronnych.

Dziennikarze śledczy dotarli do świadków, potwierdzających poszczególne części zeznań Lazara. Sześć osób, które było skłonne, by opowiedzieć swoje historie zostało poinstruowanych przez „mężczyzn w czerni”, by trzymać język za zębami. Jedna kobieta twierdziła, że jej życie było zagrożone. Inny mężczyzna mówił z kolei, że ostrzegano go przed więzieniem.

Sami dziennikarze, zajmujący się sprawą Lazara, także po pewnym czasie zdali sobie sprawę, że byli śledzeni i podsłuchiwani. Wśród tych dziennikarzy znaleźli się także George Knapp i Jeremy Corbell. „Jeśli opowieść Lazara była bzdurą, dlaczego byliśmy śledzeni?” – pyta Knapp.

Co ciekawe, zajęcie przez Siły Powietrzne 90 000 akrów ziemi wokół Jeziora Groom miało być w praktyce nielegalne. Podczas jednego z przesłuchań w Kongresie, John Seiberling przepytywał wojskowych odnośnie autorytetów, zgodnie z którymi decyzja zawłaszczenia ziemi została podjęta. Władza miała pochodzić ze znacznie wyższych sfer niż Siły Powietrzne, więc szczegółowe wyjaśnienia mogły zostać dostarczone wyłącznie na tajnej odprawie.

Sprawdź także: Corbell publikuje nagranie z USS Omaha

Bob Lazar a inżynieria odwrócona statków UFO
Zakaz wstępu do Strefy 51. Źródło: miejsca.org

Zeznania Boba Lazara i pierwiastek 115

„Wiem, że statki obcych tu są. Byłem wewnątrz jednego. Wiem, że nie został stworzony na Ziemi. Wiem, że nie został stworzony z ziemskich materiałów, bo nie potrafimy ich odtworzyć. Źródło zasilania jest tak zaawansowane technologicznie, że możemy tylko pomarzyć o stworzeniu czegoś takiego.

Gęstość tej energii to coś, czego nie spodziewałem się zobaczyć.” – mówi Bob Lazar. „Badali albo byli w posiadaniu ciał obcych. Mówimy o fizycznym dowodzie, fizycznej styczności z inną inteligencją. To jedno z największych wydarzeń w historii.”

„Wiem, że to temat o najwyższym stopniu tajemnicy i są stosowane różne metody, by tak pozostało. Dezinformacja jest jedną z najpotężniejszych broni, bo mieszasz kompletne bzdury z prawdziwymi informacjami i możesz wszystko razem przedstawić jako nonsens.”

Lazar tłumaczy, że napęd statku potrzebuje 223 gramów surowca, znanego jako pierwiastek 115. „Te małe trójkąciki, poddane promieniowaniu, produkują własne pole grawitacyjne. To właśnie pole grawitacyjne zagina czasoprzestrzeń, napędza statek i jednocześnie powoduje wokół niego zniekształcenia”.

Strefa 51 Bob Lazar
Wjazd na teren Strefy 51. Autor: Simon Johansson / Wikimedia

Co na to naukowcy?

Opisywany przez Roberta Lazara napęd statku kosmicznego według Arvina Asha zdaje się opisywać tworzenie tuneli czasoprzestrzennych. Na swoim kanale tłumaczy to w przystępny sposób.

W dużym skrócie – tunel czasoprzestrzenny umożliwia natychmiastową zmianę lokalizacji w przestrzeni. Mielibyśmy więc do czynienia z zaginaniem czasoprzestrzeni, a nie jej przemierzaniem. Sami też zgłębiliśmy ten temat w odrębnej analizie.

Czytaj więcej: UAP – co to jest? Analiza fundamentalna

Jeden z nierozwiązanych dotychczas problemów tej teorii polega na tym, że, przemieszczenie się obiektu wielkości statku kosmicznego, wymagałoby tunelu czasoprzestrzennego co najmniej tej wielkości co sam statek. Według tego co wiemy obecnie, to wymagałoby ogromnej ilości energii. Cała masa Ziemi musiałaby zmienić się w czystą energię. Tymczasem według tego, co twierdzi Robert Lazar, tą energię potrafi wyprodukować zaledwie 223 gramów pierwiastka 115.

Osobną kwestią jest fakt, że tunel czasoprzestrzenny w teorii powinien zassać nie tyko statek, ale wszystko wokół. Grawitacja przyciągnęłaby całą materię – powietrze, drzewa, ewentualne budynki. W praktyce tunel powinien zassać około połowę stanu Nevada, po czym powinien się zdestabilizować.

Bazujemy jednak na teorii, której zaplecze naukowe wydaje się jednak być w dalszym ciągu mocno ograniczone. Niewykluczone zatem, że dane, które mamy do dyspozycji obecnie to za mało, by mieć odpowiedzi na wszystkie pytania.

Sporo ludzi wierzy Bobowi Lazarowi ze względu na fakt, że mówił o istnieniu pierwiastka 115 zanim został odkryty. Rosjanie zsyntetyzowali go w 2003 roku i znamy go pod nazwą Moskow. Nie trzeba być jednak geniuszem, żeby przewidzieć jakie pierwiastki zostaną zsyntezowane jako następne. Wystarczy spojrzeć na tablicę pierwiastków i umieć liczyć.

Sprawdź również: NASA zajmie się badaniem UFO

UFO Nevada
Sklep z pamiątkami. Nevada

Czy Bob Lazar mówi prawdę?

Robert Lazar jest postacią niezwykle intrygującą i pełną sprzeczności. W wywiadach widzimy spokojnego, wyważonego człowieka, który niezmiennie od 32 lat powtarza tą samą historię z tym samym spokojem. Ten sam człowiek chciał stworzyć własny dom publiczny, wywieszał flagę z czaszką i tworzył fajerwerki.

Hobbystyczne konstruowanie pojazdów z napędem odrzutowym mogłoby stanowić o tym, że Lazar zostałby przyjęty na MIT i Caltech w drodze wyjątkowego talentu. Mimo bardzo średnich wyników ze szkoły wyższej. Usunięcie jego danych z uczelni i poprzednich miejsc pracy dziwiłoby w zasadzie nawet znacznie mniej. Szczególnie wziąwszy pod uwagę politykę sił zbrojnych w temacie UFO.

Chris Mellon, były zastępca sekretarza obrony ds. Wywiadu uważa zeznania Roberta Lazara za bardzo ciekawe. Przede wszystkim ze względu na ich złożoność. Pozostaje jednak sceptyczny.

Posiada informacje jakoby Bob Lazar miał być wyłącznie człowiekiem, który miał za zadanie sprawdzać poziom promieniowania na plakietkach. Wszelkie dodatkowe informacje mógł kolekcjonować w barze, gdzie spotykali się wszyscy naukowcy. Z drugiej strony mamy szczątkowe dowody jego pracy w Los Alamos National Lab, gdzie najwyraźniej był fizykiem laboratoryjnym.

Czy Robert Lazar jest oszustem? Być może dowiemy się z czasem.

Sprawdź także: UFO w Polsce – jakie są fakty?