O UFO z punktu widzenia psychiatry – dr John Mack
Dr John E. Mack był psychiatrą z Harvard University, profesorem oraz kierownikiem wydziału psychiatrii w Harvard Medical School. W 1977 roku zdobył nagrodę Pulitzera za książkę „A Prince of Our Disorder”. W dyskusję z dr Mackiem wszedł dziennikarz Charlie Rose.
Dr Mack badał temat, którego unikała większość naukowców. Badał ludzi, którzy twierdzili, że zostali porwani przez UFO. „Musisz wiedzieć, że jeśli piszesz o tym temacie, poruszasz się po sferze ogromnych kontrowersji. Niezależnie od tego jak dużo stopni naukowych posiadasz, ani jak dużo nagród Pulitzera masz w zanadrzu. To temat olbrzymiej fascynacji, ale też – w dużej części społeczeństwa – traktowany z niedowierzaniem. Głównie ze względu na brak dowodów. Powiedz, jak to się stało, że zaangażowałeś się w ten temat i dlaczego jest dla ciebie ciekawy?” – pyta dziennikarz Charlie Rose.
„W naszej kulturze za dowód uważa się fizyczny obiekt. Który możemy zmierzyć, dotknąć, sfotografować albo przynajmniej wiedzieć skąd pochodzi. Ale podejrzewam, że w kwestii czegoś, co jest tak nieakceptowalne jako rzeczywistość, jak ma to miejsce w przypadku tego zjawiska – nie ma dowodu, który by kogokolwiek satysfakcjonował. I tak spieralibyśmy się o to, czy ktoś, kto go znalazł nie oszukuje, ani nie zmyśla. Ale dowody można zdobyć też inaczej. W mojej dyscyplinie, co jest moją mocną stroną, dowody pochodzą z dyskryminacji klinicznej. Innymi słowy, patrzysz na daną osobę, słuchasz tego co mówi o swoim doświadczeniu i myślisz – co to może być?” – tłumaczy dr Mack.

Ludzie porwani przez UFO – jakie mają motywacje?
„Moje 40-letnie doświadczenie w pracy z ludźmi przygotowało mnie na to zjawisko. Innymi słowy, to co ci ludzie mi mówili, z wątpliwością i własnym niedowierzaniem.. Nikt nie ma tu czegokolwiek do zyskania, wbrew temu co mówią krytycy, przynajmniej z tego co ja zaobserwowałem. Nikt nie chce być członkiem tego klubu. Oni chcą, żeby okazało się, że nie mają racji.” – słyszymy od profesora. „Chcą żeby im powiedzieć, że jest inne wyjaśnienie tego, co im się przydarzyło i że w związku z tym – wszystko z nimi w porządku” – szuka potwierdzenia dziennikarz.
„Tak, dokładnie, to są ludzie o zdrowych umysłach, zdrowi fizycznie.” – potwierdza dr Mack. „Wielu z nich przeżyło traumę podczas tych doświadczeń. Ale w znacznej większości zgłaszają opisy z bardzo dokładnymi narracjami, które są bardzo podobne i nie pochodzą z mediów. Większości z tych detali nie ma w mediach. Wyciąga się je z nich mimo niechęci. Wiedzą z kim warto rozmawiać, a z kim nie – to nie charakteryzuje ludzi, którzy mają urojenia lub choroby psychiczne. Podejście, które tak wygląda pochodzi z realnych doświadczeń, kiedy coś realnie spotyka tych ludzi. Pytaniem pozostaje – co ich spotkało?”

Wiarygodni z klinicznego punktu widzenia
„Czy twoje podejście było raczej takie, że chciałeś w to wierzyć czy może byłeś raczej ogromnym sceptykiem?” – pada pytanie. „Moje podejście było bardzo sceptyczne. Pięć lat temu byłem zupełnie nieświadomy istnienia tego zjawiska. Podszedłem do tego jako świeżak, bez żadnego interesu w tym, by udowodnić, że to prawda. Wcześniej słysząc historie tego typu uważałem je za kompletny nonsens. Uważałem, że na pewno jest inne wyjaśnienie.” – odpowiada profesor. „Kiedy to się zmieniło? Kiedy zacząłeś wierzyć tym ludziom?” – pyta Rose.
„Słowo „wiara” jest w tym wszystkim dość zdradliwe.” – odpowiada profesor Mack. „Traktuję tych pacjentów poważnie. Uważam ich za wiarygodnych. To obejmuje jakąś rzeczywistość, której doświadczyli ci ludzie, która musi być wzięta na poważnie. Ale i tak musiałem spotkać 30 – 40 ludzi, opowiadających szczegółowo, z drobnymi różnicami, swoje historie. Przerażające, w wielu przypadkach, historie, w które wątplili oni sami. W momentach, w których dowiadywali się, że ktoś inny miał podobne doświadczenie, stawali się niespokojni. Bo dla nich to oznaczało, że nie mogli oddalić od siebie myśli, że to był tylko sen.”

Zbiorowa halucynacja?
Jakie doświadczenia mają ludzie zgłaszający się po pomoc do psychiatry? „Standardowo historie zaczynają się tak, że dana osoba jest w domu albo aucie. Jedna kobieta była na skuterze śnieżnym, były też dzieci na podwórku szkolnym. Pojawia się mocny strumień światła albo słyszą brzęczenie. Są przerażeni, bywają sparaliżowani. Porusza ich pewnego rodzaju energia. Bywa, że widzą małe, około metrowe istoty – to jest dokładnie to, co sprawia, że myślisz o halucynacjach. Ale prawda jest taka, że tysiące ludzi ma te same obrazy, wątpi w nie i przekazuje je w ogromnych emocjach. To nie tak działają halucynacje. Tym bardziej, że ci ludzie nie mają ze sobą nic wspólnego – nie komunikują się ze sobą i nie zarażają się niczym, bo nie wchodzą ze sobą w interakcje.”
„Więc pojawia się ta potężna energia, niebieskie światło, czy cokolwiek to jest. Widzą dwie, trzy albo cztery istoty wokół siebie, z ogromnymi, czarnymi oczami, komunikującymi się z nimi telepatycznie. A potem są przenoszeni po niebie do jakiegoś pomieszczenia. Mogą widzieć UFO, mogą nie widzieć UFO z zewnątrz. Wewnątrz jest starsza postać, którą nazywają doktorem lub liderem. Ta postać jest trochę wyższa i wygląda na to, że jest dezycyjna. Wewnątrz są różnego rodzaju maszyny, jak konsole komputerowe, instrumenty, które nie są podobne do czegokolwiek, co mamy na ziemi. Ściany są zakrzywione. W środku panuje atmosfera, która często jest mglista. A potem pojawia się cały zestaw procedur, które są bardzo złożone. „

„Kiedy porwani przez UFO spotykają się w grupach, często dopytują się nawzajem np. – co to było za urządzenie, którym te małe istoty wbiły ci się w brzuch, albo w nos? Przeprowadzałem też grupowe eksperymenty – prosiłem, by osobno narysowali dane urządzenie. I rysowali to samo. Podobne doświadczenia przeprowadzał psychiatra John Carpenter i otrzymywał po 30-50 jednakowych detali ze statku. Więc mamy wiele rodzajów dowodów. Ale nie ma na nie miejsca w naszej psychice. Albo przynajmniej nie ma na nie miejsca w przypadku większości ludzi w naszej kulturze. „
Sprawdź także: Istoty pozaziemskie? Film z Turcji (Kumburgaz)
Porwani przez UFO – tylko w swojej głowie?
„Zdarzają się świadkowie porwań. Dziecko, które szuka swojej mamy w momencie, gdy ta doświadcza opisywanego przez siebie porwania przez UFO, potwierdza potem, że nigdzie jej nie było. Następnego poranka pyta mamy gdzie była. Dwie nastolatki i ich ojcowie zdesperowani, by ich znaleźć. Wracają ze skaleczeniami, ranami, śladami pomiarów. To skomplikowane uszkodzenia tkanek, które nie pasują do tego, co sam jesteś w stanie sobie zrobić. Jedna osoba miała złożony zespół owrzodzeń, które układały się według wzoru na nadgarstku. Krytycy mówią o samookaleczeniu. Podczas gdy ten człowiek był dotknięty porażeniem czterokończynowym. Nie ma przypadków, w których ktokolwiek znalazłby inne wyjaśnienie. Na tym etapie rozmawiałem już z około 90 osobami z podobnymi przeżyciami.”

UFO, a nasze psychologiczne uwarunkowania
„Tak, sprawdzałem każde możliwe wyjaśnienie. A potem zacząłem się zastanawiać czemu się zastanawiam. Czemu to jest tak niezwykłe dla naszej kultury? Czemu nasza kultura powoduje, że niechętnie to kupujemy? Czemu nie chcemy tego zaakceptować, uwierzyć w to, uznać tego za wiarygodne? Zaakceptować inną inteligencję, zakładając, że przyjęła inną formę. Formę małych istot z dużymi, czarnymi oczami – czasami bardziej błyszczącymi, czasami mniej, wkraczających w nasz świat. Mówiące do nas – przeprowadzając te eksperymenty – zarówno poprzez monitory telewizyjne, jak i bezpośrednio telepatycznie, że powodujemy ekologiczną katastrofę, która wykracza poza samą ziemię. Że ziemia jest częścią pewnej sieci i że jest z nią skomunikowana. Dlaczego to miałoby być takie dziwne? Nie sądzę, że musi być dziwne – i nie jest.
Zaczynamy analizować to wśród różnych ludzi, którzy nie uważają tego za niezwykłe. Chodzi o to, że doszliśmy do miejsca, w którym inteligencja jest po prostu fenomenem ludzkiego mózgu. W swoim pojęciu pozbawiliśmy wszechświat innej inteligencji, więc kiedy pojawia się – w dziwnej, przerażającej formie i mówi nam o sobie w sposób, którego nie chcemy słyszeć to nasze podejście polega na odrzuceniu zjawiska. Chcemy zastrzelić posłańca.
Czytaj więcej: Wywiad z byłym dowódcą USS Nimitz – Davidem Fravorem